"Zanim powiesz 'tak' wiedz, że to jedno słowo może zmienić wszystko."

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział II: Szczęście w (nie)szczęściu.


„Pierwsze spojrzenie może być złudne. Dopiero spojrzenie przed rozłąką zawsze ukarze całą prawdę.”

             Zimna noc. Zimniejsza niż wskazuje na to termometr. Ale przynajmniej sucha. Bez łez.  Idę ciemną dróżkom, ściskam w dłoniach niedbale spakowaną torbę i wtapiam się w tą przeklętą błękitną kurtkę. Chowam, zmarzniętą już na kamień, lewą ręką do kieszeni. Szukam resztek ciepła, które miałam nadzieję gdzieś tu zachowały się przez przypadek. Znajduje coś zupełnie innego. Coś, co sprawia, że ostra brzytwa przebija się jeszcze głębiej w serce. Wyciągam zawartość. Kilka papierowych banknotów wymyka się z moich rąk. Odfruwają w nieznane. Patrzę w skupieniu i znajduję tę jedną myśl. Idealny plan. Krótkotrwałe ukojenie blizn, które nigdy nie miały już całkiem się zagoić. 
                Najwyżej jak potrafiłam wyrzucam w górę banknoty. Dziesiątki banknotów fruną za wiatrem jak głupie. Ufają mu. Oddają się w jego ręce bez wahania.

- Oczywiście, planowałam to wszystko od początku- ironizuje chrypliwym głosem.
Chwytam torbę jeszcze mocniej i odchodzę.

**

Przeklęty dzwonek. Krótki ale rozrywający uszy dźwięk. Adrenalina na ekstremalnych obrotach. Rozglądam się i biegnę. A raczej rzucam się jednym susem na małą kanapę pod oknem. Bez zastanowienia wciskam zieloną słuchawkę i z ulgą napawam się ciszą na korytarzu.
Dopiero po kilku chwilach dociera do mnie jakiś głos. Mój mózg działa wolno. Rozglądam się, ale nikogo nie widzę. Później przypominam sobie o telefonie.
-Hallo?- szepnęłam drżącym głosem przykładają słuchawkę do uszu.

- Z tej strony Otto Muller, czy dodzwoniłem się do pana Gregora Schlierenzauera?-dopytuje w języku niemieckim mężczyzna w telefonie.

Mam ochotę przeklnąć, ale moja głowa jest w tej chwili zbyt pusta, aby móc wymyślić jakieś słowo, które oddałoby moją sytuację.
- W tej chwili nie może podejść do telefonu- mówię pospiesznie, dziękując Bogu, że w ciągu nauki w szkole zdążyłam opanować język niemiecki niemal do perfekcji.

- A kim pani jest?- dopytuje mężczyzna.\

Milczę parę chwil. Myśli atakują moją głowę. Chcę powiedzieć, że jestem jego matką, kuzynką albo nawet babką, zamiast tego idę na skróty.
- Mam na imię Sara.
Teraz on milczy.
- Aha. Już rozumiem-szepnął trochę ciszej, tak, że ledwo mogłam go usłyszeć.

- Proszę zadzwonić za jakąś godzinę- wypaliłam.- Albo nawet za dwie.

- Oczywiście!-mówi jakby milszym tonem głosu, po czym dodaje.- Proszę przekazać chłopakowi, że chciałbym ustalić datę reportażu, o którym ostatnio rozmawialiśmy. Bardzo zależałby mi, gdyby zaszczyciła mnie pani swoją obecnością i udzieliła krótkiego wywiadu do reportażu.

- Doo..brzeee-jąkam się przerażona i natychmiast odrzucam telefon na podłogę.

Nie dlatego, że jakiś pomylony dziennikarz pomyślał, że jestem dziewczyną Gregora Schlierenzauera, też nie przez zbyt duży stres czy niebezpieczeństwo jakim było każde wypowiedziane słowo. Po prostu znieruchomiałam przerażona. Parę kroków ode mnie stał On. Był zaskoczony, podejrzliwy. Jego oczy zwężały się z każdą sekundą.
Podszedł do mnie i sięgnął po swój telefon.
-Tak, słucham?- powiedział przykładając telefon do ucha i nie spuszczając ze mnie wzroku.

Rozejrzałam się po bokach modląc się, aby drzwi niespodziewanie rozstąpiły się przede mną. Ale to było nie możliwe. Wpadłam w pułapkę, większą niż się spodziewałam. Nie słuchałam wymiany zdań między dziennikarzem a skoczkiem, do czasu aż kiedy z mściwym błyskiem w oku spojrzał na mnie i powoli ale nie zwykle wyraźnie powiedział:
- Tak,  jutro po kwalifikacjach będę wraz Z MOJĄ DZIEWCZYNĄ pod skocznią w Ga-Pa. Do usłyszenia.

Szyt!
*
„- Mam udawać twoją dziewczynę?!- zapiszczałam zszokowana.

- A wolisz, żebym powiedział pozostałym, że wkradłaś się do naszego busa i kto wie, może nawet chciałaś nas okraść?- powiedział chytrze opierając się niedbale o okno.

Byłam tak zdezorientowana, że nie mogłam zdecydować się czy jestem bardziej przerażona czy też zachwycona.
- Widziałem błysk w twoich oczach, kiedy ci to zaproponowałem- odparł bezczelnie.- Prawda jest taka, że i tak się zgodzisz. Muller powiedział, że byłaś zachwycona.

Wizja bajki w świecie skoczków, dziennikarzy i wielkiego, hucznego i przede wszystkim szczęśliwego zakończenia, prysła tak szybko jak powstała.
- Hej!-obruszyłam się i wycelowałam w niego oskarżycielsko wskazującym palce.- Może nie mam kasy jak lodu i nie lata za mną tysiące napalonych fanek, prawdopodobnie też nigdy nie byłabym w stanie wspiąć się na skocznie, a co dopiero z niej skoczyć. Ale nie masz prawa decydować o tym, czego chcę! A i jeszcze coś, trafiłam tu w pewien sposób przez przypadek.

- Byłaś na skokach?- spytał spokojnie.

- Byłam. Ale co to ma…

- Wiesz jak się nazywam?- przerwał mi kolejnym pytaniem.

-Wiem, ale…

- Dla mnie sprawa jest oczywista. Mam rację prawda?

Nie mogłam zaprzeczyć więc wolałam zamilknąć. Nie wiedziałam czy bardziej denerwuje mnie to, że ma rację czy jego pewność siebie. Wpatrywał się we mnie lekko uśmiechnięty, czekający na moją zgodę, a ja potrafiłam jedynie walczyć ze swoją dumą i rosnąca ciekawością.
- Masz aż taki problem ze znalezieniem dziewczyny?- spytałam uśmiechając się do niego prowokująco. Skoro i tak byłam w beznadziejnym położeniu chciałam chociaż poczuć jakąś satysfakcje.

Uniósł brwi w stylu „chyba nie wierzysz w to, co mówisz”, a później podszedł do mnie.
- A może właśnie znalazłem?- odparł zaczepnie.

Przez moment naprawdę się nabrałam. Patrzyłam na niego i całkowicie zapomniałam o oddychaniu, myśleniu, mówieniu, zapomniałam, że jestem w busie z gwiazdami skoków narciarskich, że wczoraj spełniłam swoje wielkie marzenie i kibicowałam ‘naszym’ pod skocznią, zapomniałam o Mikołaju czekającym za mną w pensjonacie, o rozsądku i co gorsza zapomniałam, że to bardziej niż pewne, że w jego pytaniu nie było nawet grama prawdy.
Później mrugnęłam. Raz, drugi, trzeci. Impuls poleciał i już wiedziałam, że moi rodzice popełnili najpierw olbrzymi błąd czytając mi bajki ze szczęśliwym zakończeniem w dzieciństwie, a później dołożyli jeszcze do pieca, podłączając mi kablówkę w pokoju z całą gamą odmóżdżających seriali.
- Powiedz, dlaczego zamiast się wściekać i wezwać pozostałych, próbujesz tanimi sztuczkami mnie poderwać. Jak powiesz to się zgodzę.

Wypuścił powietrze zmęczony i poszedł usadowić się na kanapę.
- Ten dziennikarz, od którego’ łaskawie’ postanowiłaś mnie wybawić, to największa dziennikarska hiena w Austrii. Węszy tak długo, aż nie wydusi tematu na okładkę i rzadko kiedy to mu wystarcza. Zadzwonił do mnie po konkursie i zaproponował reportaż. Jak wiesz, nie wygrałem więc albo skupi się na tym albo na mojej nowej, tajemniczej dziewczynie. Więc jak? Skorzystamy na tym oboje.

Słowa wypływają zanim mózg zaczyna funkcjonować.
Może cokolwiek by powiedział, to bym uwierzyła, a może właśnie to w jaki sposób to powiedział sprawiło, że nie mogłam mu odmówić.
- Ale tylko ten jeden raz- powiedziałam siadając naprzeciwko niego.

Uśmiechnął się w podziękowaniu. Miałam wrażenie jakbym zobaczyła go po raz pierwszy. To nie był ten sam chorobliwie ambitny i denerwująco pewny siebie chłopak, jakiego wszyscy mogliśmy śledzić w telewizji. Siedząc tam, rozmawiając o głupotach był tak zadziwiająco zwyczajny.
To był dziwny dzień. Nie realistyczny i zupełnie porąbany, ale za to w nocy, kiedy szłam spać, nie mogłam pozbyć się uśmiechu, które ciągle błąkał się na moich ustach.”

**
Miałam problemy techniczne w trakcie pisanie więc nie jestem usatysfakcjonowana. Choć są pewne perełki. które mi się podobają;P 
Oceńcie sami!

3 komentarze:

  1. Muahahaha czytałam z otwartą buzię!
    Idę czytać raz jeszcze!
    To jest za genialnie napisane by cokolwiek składnego pisać! :)

    Aha, ja i Ewa zadebiutowałyśmy w zespole ;)
    Zapraszam:
    http://ona-to-on.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :) To ja, @_directly_. Doczytałam dziś resztę jakiegoś fanfica i wpadłam do ciebie ;) Podoba mi się to co napisałaś, ale najważniejsze, że tobie również mimo problemów technicznych usatysfakcjonowałaś się z niektórych 'perełek' :) Bardzo tajemnicze i ciekawe... Czekam na rozwinięcie akcji! Pozdrawiam i życzę weny kochana! :)

    PS. Możesz też wpaść do mnie na: ono-jest-mna.blogspot.com. Na razie pojawił się tam tylko minimalny prolog, ale może cię zaciekawi :) Prace nad 1 rozdziałem idą pomyślnie :) Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział, czekam na nn ;-)

    OdpowiedzUsuń